Małe kroki wielkie zmiany – na przykładzie pożeracza hot-dogów!
Jest 4 lipca 2001 roku – nieznany, niepozorny, drobny Japończyk Takeru Kobyashi bierze udział w konkursie jedzenia hot-dogów na czas w Coney Island (USA). Zawody może nie najzdrowsze ale dające kibicom i uczestnikom sporo emocji. Na szczęście „sport” jest mało popularny nad Wisłą. Zresztą, wcale z tego powodu się nie martwię. Oby nie doszedł. Nie jestem zwolennikiem zawodów w obżeraniu się. W tym artykule nie chodzi jednak o sport, a o proces własnego doskonalenia. Zasadę można stosować w różnych obszarach.
Dotychczasowy rekord pochłaniania hot dogów wynosił 25 i 1/8 sztuki w 12 minut. Rekord nie był przypadkowy. Zawody organizowane były już od kilku lat. Zjedzenie prawie 26 hot dogów wydawało się być całkiem dużym osiągnięciem. W końcu co roku, kilkunastu śmiałków starało się ten rekord pobić. Nagle znikąd przyjechał mały Japończyk. Przy ważących 100 – 150 kg rywalach Kobayashi wyglądał jak dziecko z przedszkola. Jednak tego dnia, niespodziewanie właśnie ten drobny młokos wygrał całe zawody. Już ten fakt był zaskoczeniem. To nie było jednak wszystko. Takeru w ciągu 12 minut zjadł nie 26, nie 27, nie 28 ale… 50 hot dogów!!! Poprawił rekord prawie 2 -krotnie!!! Jak to się stało? Zastanawiano się czy jakoś nie oszukiwał ale nie znaleziono najmniejszego elementu, który mógłby być powodem dyskwalifikacji.
Okazało się, że Takeru już od dłuższego czasu trenował jedzenie parówek z bułką. Starannie przygotowywał się do zwycięstwa. Właśnie sam proces dojścia do takiego wyniku jest dla mnie niesamowity. Takeru swoje przygotowania do zawodów potraktował bardzo poważnie. Sam, domowymi sposobami testował na sobie wszelkie techniki pożerania hod dogów. Sprawdzał każdy szczegół, który mógłby mu pomóc. Za każdym razem kiedy jadł bułki, nagrywał siebie na wideo i robił zapiski dotyczące zachowania się jego organizmu. Testował, co może przyspieszyć a co zwolnić proces połykania.
Doszedł do kilku wniosków:
- Wygodniej się je, gdy hot dog jest przełamany na pół. Bonusem sytuacji są tez sprawniejsze ręce, które mogą szybciej przygotować kolejną porcję.
- Oddzielenie parówki od bułki sprawia, że parówki się szybciej połyka.
- Mokre bułki szybciej się połyka. Każdy zawodnik mógł popijać ile chce. Jedząc mokre bułki Takeru szybciej je połykał. Dodatkowo nie tracił czasu na popijanie.
- Zauważył, że szybciej mu się przełyka, gdy bułki namoczy w ciepłej wodzie. Mięśnie przełyku lepiej wtedy działają i bułka szybciej przesuwa się do żołądka.
- Do wody dodawał też olej. To jeszcze bardziej przyśpieszało połykanie.
- Sprawdził też tempo połykania. Testował różne opcje. Jadł wolniej na początku i szybciej na końcu. Próbował też utrzymywać równe tempo. Na zawodach zdecydował się jednak na wariant, który okazał się najszybszy: ostry początek i później wolniejsze tempo.
- Przed zawodami dobrze się wyspał.
- Ostatnim punktem była …. gimnastyka! Sprawdził, że ćwicząc na siłowni wzmacnia mięśnie brzucha i mięśnie wewnętrzne. Mięśnie te będą pomagać mu nie tylko w połykaniu ale również w zatrzymywaniu pokarmu w brzuchu.
Najciekawsze jest to, że Kobayashi przygotowując się do zawodów wcale nie myślał o pokonaniu rekordu. Zastanawiał się tylko, jak ulepszyć proces. Skupił się na poprawie drobnych elementów. PDCA – PLAN – DO – CHECK – ACT. Planuj, działaj, sprawdzaj czy działa dobrze i wprowadzaj. Wygrał zawody metodą kaizen. Małe usprawnienia zadziałały. Gdyby poprawił jedną rzecz, pewnie jego wynik nie byłby tak spektakularny. Usprawnienie kilku elementów na raz spowodowało, że jego wynik był aż 2 krotnie lepszy poprzedniego rekordu! W sporcie przeważnie udaje się poprawić rekordy o setne sekundy. Takeru poprawił rekord aż o 24 hot-dogi!!!
Konkurs jedzenia hot-dogów nie jest moim zdaniem czymś bardzo estetycznym. Przypadek Kobayashiego pokazuje jednak, że poprawa kilku elementów może niesamowicie wpłynąć na efektywność każdego działania. Nawet jedzenia hot-dogów. A co by było, gdyby tak poprawić kilka elementów u siebie? W swojej pracy? W swojej rodzinie? W domu?
Artykuł na podstawie książki: „Sztuka błądzenia” Rafała Żaka.