Jak małymi krokami… schudnąć 50 kg?

Obiecałem artykuł o Kamilu. Spotkałem go podczas jednego ze szkoleń. Kamil to drobny, uśmiechnięty, pełen wigoru i entuzjazmu młody chłopak. Rozmawiając  przy kawie dowiedziałem się bardzo ciekawej historii. Otóż,  kilka lat wcześniej wyglądał zupełnie inaczej. Bliżej było mu do Hulka z Avangersów niż do szczupłego Kamila, którego spotkałem. Opowiedział mi swoją historię. Przyznam. Jest wyjątkowa. Posłuchaj, może i Ciebie zainteresuje i zainspiruje.

W szkole należał do najbardziej chorowitych chłopców. Miał bardzo niską odporność. Co 2-3 tygodnie odwiedział lekarza, który przepisywał mu kolejne leki i zwolnienia. Gdy inni ruszali się, biegali, uprawiali sport, On siedział w domu lecząc kolejną chorobę zajadając kolejne lekarstwa, których ubocznym efektem był wzrost apetytu. Koledzy w szkole też się nie kwapili do zabaw z Obelixem.  Sam przyznaje, że wtedy sam też się tak czuł. Był zakompleksionym dzikusem i odludkiem. Przy wzroście ok. 170, miał piersi jak u kobiety i  ważył 110 kg.  Drażnił go jego wygląd. Unikał spotkań, zamykał się w domu i nie pozwalał nikomu na robienie sobie jakichkolwiek zdjęć.  Jedyną ucieczką były dla niego gry komputerowe. Siedział w domu i grał. Komputerowy Avatar, którego tworzył pokonując kolejne etapy gry był dużo atrakcyjniejszy niż On sam w rzeczywistości. Avatar był niestety tylko wirtualny. Pewnego razu koledzy zaprosili go na paintball.  Aktywną zabawę w strzelankę na żywo. W komputerze strzelanki były jego chlebem powszednim. Tam był mistrzem.  Ta zabawa była jednak z dala od konsoli. Nawet mu się podobało. Był jednak tak słaby, że przebiegnięcie 20 m było dla niego olbrzymim wysiłkiem. Tu „wirtualny Mistrz” był już tylko workiem na naboje kolegów. Przeraził się tym. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna od tej komputerowej. Co by nie mówić nie chciał tak się czuć. Postanowił coś z tym zrobić. Nie myślał o wielkich efektach. Chciał poczuć się choć trochę bardziej sprawnym. Chciał grać z kolegami ale nie jako chodząc tarcza a równoprawny gracz.  „Hulk” zaczął wychodzić z domu. Rozpoczął od najprostszej czynności. Zaczął wychodzić na spacery. Próbował spacerować i od czasu do czasu podbiegać. Biegi zaczynały się od dystansu 20 m. To był dla niego i tak olbrzymi dystans. Konsekwentnie wychodząc z domu, zauważył, że jego organizm zaczął się do wysiłku przyzwyczajać. Stawał się coraz silniejszy. Za chwilę przebiegł pierwsze 100 m .  Czuł się coraz lepiej. Po kilku tygodniach marszobiegów ubrał trampki i przebiegł …1 km!!!! Cieszył się  jakby wygrał 6-kę w Lotto, a na jego konto przelano 40 milionów złotych. Przebiegł 1 km!

On grubas, cherlak, słoń, dzikus i maniak gier komputerowych!  Kolana walczyły z nadwagą, ale udało mu się. Chcąc wzmocnić nogi, zaczął dodatkowo chodzić na basen. Marszobiegi były coraz dłuższe. Trochę chodził, trochę biegał. Biegł 200 m, spacerował  400 m. Robił tzw.interwały. Dystanse były coraz większe. Raz przebiegł nawet 1,2 km. Zaczął coraz systematyczniej wychodzić. Zaczęło mu to sprawiać coraz bardziej  przyjemność. Nawet kolki, które się pojawiały nie robiły już na nim wrażenia. Po 4  miesiącach małych kroków waga wskazała 98kg! 12 kg mniej. W międzyczasie zmieniał też kolejne nawyki. Jasne pieczywo zmienił na ciemne a słodycze przestałby być  podstawowym przerywnikiem między posiłkami. Zaczął widzieć efekty swoich działań. Nowe nawyki wzmacniały wprowadzanie kolejnych. Pojawił się efekt kuli śnieżnej. Po pól roku przebiegł już 5 km a po roku ważył 20 kg mniej. Rozpędzał się dalej. Zaczął czytać książki dotyczące rozwoju osobistego, ściągnął sobie plany treningowe i biegał dalej. Zadowolony ze swoich postępów kupił sobie nawet specjalistyczne buty do biegania. Waga spadała dalej. Kamil czuł się coraz lepiej. Nabierał pewności siebie, a kolejne nieosiągalne progi na wadze udawało mu się coraz łatwiej zdobywać. Na koniec liceum dostał „Oskara za metamorfozę”.

Po 3 latach zmagań ze swoim ciałem i starymi nawykami Kamil stał się zupełnie inną osobą. Uśmiechniętą, szczupła i otwartą na kolejne wyzwania.  Waga przed studniówką pokazała 61 kg. W ciągu 3 lat schudł 49 kg!

Da się? Czy ważąc 110 kg Kamil myślał, że uda mu się to osiągnąć? Wątpię. Stawiał sobie jednak mniejsze małe cele i  jeden po drugim pokonywał je. Powoli ale skutecznie tworzył nowe przekonania. Okazało się, że nieosiągalne jest osiągalne. Będąc już na studiach nadal biegał. Biegał po 10 – 15 km. Pewnego dnia zapragnął ukończyć maraton. Na FB zadeklarował to wszystkim znajomym. Na tyle go to zmobilizowało, że po 5 latach od rozpoczęcia swojej drogi po lepszego Kamila przebiegł swój pierwszy maraton. Dziś sam twierdzi, że bez małych kroków nie udało by mu się tego zrobić.  Pierwsze małe i drobne sukcesy wzmocniły go jednak tak mocno, że efekt kuli śnieżnej doprowadził go do poznania zupełnie nowej osoby. Młodej, uśmiechniętej i pewnej, że konsekwencją uda mu się zrobić wszystko co sobie zaplanuje.

Dziś Kamil nadal biega, unika gier, stara się zdrowo odżywiać i tworzy swój biznes (dba o zwrot odszkodowań przez firmy ubezpieczeniowe). Znając jego determinację i optymizm na pewno mu się uda.  Tu jest jego profil (www.facebook.com/abra.kamil/).

Jak mi sam podpowiedział zaczynając walkę ze swoimi kilogramami nie wiedział nic o Kaizen.  Tą filozofię poznał później. Do dziś jednak twierdzi, że bez małych kroków nie udałby mu się dojść do miejsca gdzie jest dziś. Gdyby nie zaczął wychodzić biegać po  20 metrów, dziś pewnie ważyłby 150 kg i nadal cieszyłby się z wyłącznie z wirtualnych sukcesów. Dzięki małym krokom dziś jest szczupłym, uśmiechniętym gościem, który ma odwagę na sięganie po kolejne cele. Powodzenia Kamil. Dziś Kamil wygląda tak:

A Ty? Czy Ty dziś też mógłbyś wyjść przebiec 20 m, przeczytać 5 minut książkę, zrobić 5 przysiadów, albo zadzwonić do jednego trudnego klienta? Sprawdź jaki mały krok dziś udałby Ci się zrobić coś w kierunku Twoje celu. Jak gruby Kamil mógł schudnąć prawie 50 kg to czy Tobie się nie uda? Małe kroki Wielkie zmiany. Trzymam kciuki.